Złość w biznesie

Złość w biznesie
Beata Krzyś

Cześć,
nazywam się Beata Krzyś i od 20 lat prowadzę szkołę grafiki komputerowej Quali.
Z wykształcenia jestem fizyczką, pedagożką i menadżerką.

Zapraszam Cię serdecznie do przeczytania serii artykułów, o tym jak powstawała i rozwijała się firma przez lata.
Mam nadzieję, że lektura będzie inspiracją dla Ciebie.
Miłego czytania!

Padło gdzieś stwierdzenie: ciekawe, co się dzieje w głowie przedsiębiorcy? Pytanie mnie zatrzymało i zapytałam siebie: co się dzieje w mojej głowie, jako przedsiębiorcy? 

Samo to słowo przedsiębiorca wywodzi się chyba od sformułowania “brać coś przed siebie”. Przedsiębiorca jest kimś kto się za coś bierze i robi to. Czyli być przedsiębiorcą to być kimś proaktywnym. Tak byśmy chyba powiedzieli dzisiaj. 

Uświadomiłam sobie, że u podłoża mojej przedsiębiorczości jest złość.  Złość i niezgoda na coś. Biorę się często za coś, bo mnie coś złości.

To jest emocja, która mną często kieruje. Złość czuję, gdy coś mi nie pasuje,  gdy się z czymś nie zgadzam. To daje mi energię potrzebną do tego, aby przekraczać to coś.  To mi daje też siłę, aby pokonywać obawy, niepewność… i działać. 

Założyłam swoją firmę, bo mój poprzedni pracodawca powiedział, że się “nie da”, “nie ma sensu”. A ja czułam, że to co robiłam “się da” i ma sens. Wtedy właśnie ogarnęła mnie złość. On zlikwidował miejsce, gdzie pracowałam i gdzie mi się fajnie pracowało. W ramach niezgody na to, założyłam własną firmę. To był ten impuls. Zamiast się wtedy dołować, czy z nim walczyć, czy narzekać, całą tą energię włożyłam w stworzenie mojej firmy. 

Poszło błyskawicznie. Po dwóch miesiącach od zwolnienia z pracy miałam własną firmę. Taki był początek.  

Co więcej, z poprzedniego doświadczenia zawodowego pozbierałam rzeczy, które mi tam nie pasowały. Zrobiłam listę spraw, które mnie złościły.  A potem stworzyłam taką firmę, w której tych elementów miało nie być. 

Na początku wiedziałam, jak moja firma NIE ma wyglądać.

Wielokrotnie złość mnie niosła. Na przykład wtedy, gdy przychodziły trudności. Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się poddała, bo “nie da rady” udźwignąć bycia matką i macierzyńskiego, wychowawczego i prowadzenia firmy. Ogarnęła mnie złość, że ktoś mi mówi, że się nie da i chce podciąć skrzydła i nie wierzy. To mnie wtedy poniosło. Skutek był taki, że udało mi się udowodnić sobie samej, że mimo rocznego urlopu wychowawczego firmę da się prowadzić i to dwukrotnie. 

Mój biznes, sam w sobie, czyli to, co robię, co mnie nakręca, także częściowo wynika z niezgody na pewne “nie da się”. Na przykład złości mnie wykluczanie niektórych grup czy osób zawodowo, czyli tzw. wykluczenie cyfrowe. Złości mnie wykluczenie wynikające z pewnych przesądów typu, że kobiety nie są techniczne i nie ogarniają komputerów, albo że osoby starsze nie mogą korzystać z dobrodziejstw internetu, transformacji cyfrowej. Złości mnie wykluczanie osób z niepełnosprawnościami. Złości mnie inny pogląd: artyści na komputerach się nie znają. Lub odwrotnie programiści, informatycy nie mają zdolności artystycznych.  Mogą… jak chcą i nad tym popracują.

Jednym słowem uważam, że złość w biznesie jest bardzo pomocna, jeżeli się ją odpowiednio ukierunkuje do tworzenia czegoś. Złość daje energię i siłę i motywuje do działania, zwłaszcza na początkowym etapie, aby ruszyć z miejsca. 

Ciekawa jestem, czy Was też złość poprowadziła w jakieś fajne działania?

Beata Krzyś

Beata Krzyś, właścicielka Quali – szkolenia komputerowe.

Porozmawiajmy o Twoich wyzwaniach edukacyjnych.
Wybierz termin bezpłatnej konsultacji.

Ten post ma jeden komentarz

  1. Anna

    Bardzo ciekawy artykuł. Dziękuję.

Dodaj komentarz